Mikołaj był umówiony na sesję z miesięcznym wyprzedzeniem. Ja tak samo jak mama mogliśmy się do niego przygotować bardzo dokładnie.
Wspólnie ustaliłyśmy co będzie do Mikołaja pasowało i w co będziemy go przebierać. Sesja Mikołaja była z okazji pierwszych urodzin i choć nie było tortu nie zabrakło stylizacji z balonami.
Od dłuższego czasu chodziła mi po głowie kolorystyka pomarańczowo czarna. I choć Mikołaj nie miał do ubrania nic w kolorze pomarańczowym nie musiałam mamy namawiać na taką stylizację.
Wystarczyły czarne spodenki i moje dodatki.
Mamie zależało również na pilocie samolotu i króliczku. Ja zadbałam jeszcze o włączenie nowości jaką jest Indianin.
Mikołaj na sesję przyjechał nie tylko z rodzicami ale i ze starszym rodzeństwem. Czternastoletni brat i jedenastoletnia siostra.
Pomagali rodzicom w uspokajaniu i pilnowaniu swojego brata.
Oj nie było łatwo gdyż Mikołaj przyjechał na sesję w porze swojej drzemki. Był zmęczony już po pierwszej stylizacji.
Nawet balony nie przynosiły mu pełnej satysfakcji. Każda kolejna stylizacja musiała przebiegać expressowo.
Z małymi przerwami na chrupki, mleczko i uspokojenie się przy smoczku.
W efekcie udało się zrobić wszystko co zaplanowałam plus dwie stylizacje rodzinnego zdjęcia. No i całej trójki dzieciaczków.
I powiem Wam że nawet podczas takiego zmęczenia u Mikołaja były chwile uśmiechu gdzie udało się wybrać fajne ujęcia.
A Mikołaj był najszczęśliwszy wtedy gdy mógł siedzieć obok mnie. Nie przy przygotowanej dla niego scence, tylko dokładnie tam gdzie się robi zdjęcia, czyli koło mnie.
I nawet mój zabawkowy aparat nie zainteresował go na tyle by chciał usiąść naprzeciwko mnie.
Swoim cudownym spojrzeniem i uśmiechem czarował mnie. Czasem nawet ze łzami w oczach.