Monika wraz z mężem mieszka tak jak ja w Mikołowie. Znamy się już kilkanaście lat. Można powiedzieć że od dziecka, ponieważ nasi rodzice przyjaźnią się od zawsze.
Pewnego dnia zapytała mnie kiedy miała bym czas dla niej i jej męża, by wykonać dla nich specjalną sesję z brzuszkiem.
Bardzo się ucieszyłam bo od dłuższego czasu chodził po głowie mi jeden pomysł.
To była idealna okazja by go zrealizować, tym bardziej że Monika chciała sesję w plenerze.
Które są dla mnie bardzo wyjątkowe.
Jak wiecie, ostatnio pogoda nas nie rozpieszczała i ciężko było nam ustalić jakiś ścisły termin.
Tym bardziej kiedy mąż Moniki jest za granica i tylko czasem przyjeżdża na weekendy.
Wszyscy musieliśmy się przygotować, dostosować wszystkie potrzebne szczegóły i czekać na idealne warunki pogodowe.
Drugi weekend majowy, miał być najlepszy i choć z dnia na dzień mieliśmy więcej deszczu to w dniu sesji miało być pochmurnie ale bez deszczu.
Jak się okazało słoneczko tego dnia nam bardzo dopisało. Momentami było go aż zbyt wiele.
Troszkę się przespacerowaliśmy,
ponieważ po tych deszczach ziemia miejscami była nie stabilna.
Kolejnym krokiem był rzepak. W tym właśnie momencie słońce bardzo nas zaskoczyło.
Promienie mocnego słońca odbijające się od żółtego kolory rzepaku dawały dodatkowy jasny blask.
Dodatkowy stres przy roju pracowitych pszczół zapylających kwiaty, nie pozwalał nam na długie przebywanie w tej scenerii.
Po tych stylizacjach zapragnęliśmy trochę więcej cienia i skierowaliśmy się w drogę do lasu.
W drodze wypatrzyliśmy pięknie zabielone w kwiaty drzewko. Coś na styl dzikiej wiśni czy jabłoni.
Monika wraz z mężem pięknie się wkomponowała w ten kadr bieli.
Na koniec został nam sam środek lasu. Pięknie zacienione miejsca, dające piękny klimat, śliczne niebieskie kwiaty w trawie.
Wiele biegających jaszczurek między nogami.
No i ostatnia moja wyczekana stylizacja „Czerwonego Kapturka” w roli przyszłej mamy.
Osobiście te kadry podobają mi się najbardziej. A Wam ?
Podsumowując.. Dziś mieliśmy wspaniały dzień na łonie natury : ) Bardzo dziękuję Wam za te wspaniałe chwile.
Ps. Zabrakło tylko kosza piknikowego!